DROBNY WYPADEK. (TROCHĘ HUMORU)


Od dłuższego czasu, kapitan Jensen zwany ośmiornicą, gapił się smętnym wzrokiem w okno w swojej kajucie. To, co działo się na zewnątrz przekraczało jego fantazję i nasuwało mu samobójcze myśli. Ze sterty porozrzucanych na podłodze papierów wyłowił trzęsącą się ręką firmowy formularz raportu i zaczął go wypełniać.


FERNO A/S

Newcastle dnia: 17 wrzesien 1972r.
(Miejsce w którym wypełniono raport )

RAPORT




Od Kapitana

F.R. JENSEN

M/S "DANA CARIBIA"

W związku:

TYMCZASOWY RAPORT W ZWIĄZKU Z MNIEJSZYM WYPADKIEM KTÓRY PRZYTRAFIŁ SIĘ W CZASIE WPŁYWANIA DO NEWCASTLE

Adresat:

Pan OLE OTZEN (DZIAŁ GOSPODARCZY)



Piszę do Pana ten list w pospiechu i zarazem przepraszam, że jedno małe nieporozumienie mogło wywołać tak nieoczekiwane skutki. Jednocześnie mam nadzieję, że otrzyma Pan ten raport w odpowiednio szybkim czasie, aby dowiedzieć się co się nam właściwie przydarzyło, nim prasa światowa zacznie z pewnością dramatyzować to drobne zdarzenie.
W czasie, gdy przyjmowałem pilota przed Newcastle, na mostek wrócił aspirant, który zmienił flagę "G" na flagę "H". Ponieważ był to jego pierwszy rejs, miał trochę trudności ze złożeniem flagi. Podszedłem więc aby mu to zademonstrować. Gdy byliśmy prawie gotowi, poprosiłem, żeby opuścił swoją część flagi, chcąc mu pokazać jak się ją wiąże. Pomimo że aspirant jest chętny do nauki, nie należy on jednak do najbystrzejszych. Zmuszony więc byłem powtórzyć swą prośbę trochę głośniej i w ostrzejszym tonie. W tej samej chwili z pomieszczenia mapowego wyszedł mój zastępca, który sprawdzał pozycję statku. Słysząc moje ostatnie zdanie wypowiedziane dość ostro, był przekonany, że mam na myśli kotwicę i wziął to za rozkaz. Krzyknął więc do 2-go oficera, który znajdował się na dziobie: OPUSCIC!! Ten natychmiast spuscił kotwicę z lewej burty. Rezultat nie dał długo na siebie czekać, jako że płynęliśmy pełną szybkością. Kotwica w raz z łańcuchem i okładzinami chamulcowymi zniknęła za burtą. Obawiam się, że w komorze łańcuchowej są jeszcze większe szkody! "Hamowanie" lewą burtą wykręcił statek w kierunku mostu zwodzonego na rzece, którą płynęliśmy.
Operator mostu zachował zimną krew, podnosząc go natychmiast przed moim statkiem. Pechowo dla niego, nie pomyślał o zatrzymaniu ruchu na moście, czego rezultatem było czterech rowerzystów, jeden folksvagen i ciężarówka z nierogacizną, które wylądowały na naszym statku. Właśnie kilku moich marynarzy spędza resztki "żywca" z ciężarówki. Sądząc po odgłosach, domyślam się że są to prosiaki! Żeby zredukować dziwny ruch statku, 2-gi spuścił kotwicę również z prawej burty. Za późno jednak, żeby dało to oczekiwany efekt, gdyż spadła ona na pomieszczenie kontrolne operatora mostu! Z chwilą, gdy kotwica z lewej burty zostala spuszczona i statek zaczął zakręcać, wykręciłem na telegrafie maszynowym: "CAłA WSTECZ" i zadzwoniłem do maszynowni, prosząc o pełne obroty silnika w czasie manewru. Natychmiast otrzymałem odpowiedź że temperatura w morzu wynosi 17 stopni celsiusza i pytanie jaki film będzie grany wieczorem. Moja odpowiedź z pewnością nie pomoże w konstruktywnym zrozumieniu tego raportu i w ogóle nie nadaje się do opublikowania!
Do czasu obecnego ograniczyłem swój raport do wypadków na pokładzie dziobowym, ale i na rufie mieliśmy drobne nieprzyjemności. W momencie, gdy lewa kotwica znalazła się w wodzie, 1-szy oficer podawał nasze cumy na holownik. Niespodziewane chamowanie lewą kotwicą spowodowało, że holownik znalazł się pod stępką rufy w momeńcie, gdy śruba zaczęła pracować na pełnych obrotach! Na szczęście 1-szy wykonał swoją pracę solidnie i zdążył przymocować cumy do pachołków. Opóźniło to topienie się holownika na kilka minut, co pomogło załodze opuścić go w należytym porządku! Było trochę dziwne, że w chwili, gdy lewa kotwica została zerwana, wszystkie światła wzdłuż rzeki pogasły. Przypominam sobie, że przepływalismy obok szyldu: "CABLE AREA", co mogło znaczyć że kotwica poruszyła „coś" na dnie rzeki. Według opini mojego zastępcy, mieliśmy sporo szczęścia, gdyż kable wysokiego napięcia które zostały zerwane przez nasz przedni maszt, niedawno zastąpiono kablami podziemnymi!
Zawsze się dziwię, obserwując zachowanie obcokrajowców i ich reakcje. Na przyklad: pilot który obecnie leży skurczony w kącie mojej kajuty na przemian szlocha i śmieje się głośno po wypiciu flaszki mojej najlepszej whisky, w tempie który zapewniłoby mu pewne miejsce w księdze rekordów Guinnes´a. Natomiast kapitan holownika zachowuje się bardzo agresywnie. Został więc zakuty w kajdanki przez mojego zastępce, w czym musiał mu pomagać intendent gdyż sam nie dałby rady! Przymocowany jest do łóżka szpitalnego i wrzeszczy co zrobi ze mną i z moim statkiem gdy zostanie uwolniony!
Pozwalam sobie załączyć adresy rowerzystów, szoferów i towarzystw ubezpieczeniowych pojazdow, które leżą na naszym pokładzie. Odpowiednie ich użycie z pewnością da Wam możliwość pokrycia przynajmniej najgorszych szkód!

Muszę kończyć już tak mocno zagmatwany raport, gdyż wycie syren policyjnych i błyskających świateł nie dają mi się skoncentrować! Naprawdę przykro myśleć o tym, co się stało. Gdyby jednak aspirant wiedział, że użycie flag sygnałowych po nastaniu zmroku jest niekonieczne, nigdy by nie doszło do tych drobnych wypadków! Ale jak już napomknąłem, tych naprawdę poważniejszych problemów nie mamy, a te wyżej przytoczone z pewnością pomogą nam w wykształceniu młodej kadry oficerskiej!


Z serdecznym pozdrowieniem

Kapitan Jensen

DANA CARIBIA



Ilustracja: Nathascha Friis




P.S.
Duńska stacja meteorologiczna z której prawdopodobnie korzystał Kapitan JENSEN wpływając do portu NEWCASTLE. (HA! HA!)

Opracowanie i tłumaczenie: Stanisław Konieczka
Opracowanie graficzne: Christian Konieczka